Wiosną zeszłego roku w sklepach The Body Shop pojawiły się uniwersalne olejki do twarzy i ciała w kilkunastu kuszących zapachach. Chociaż dotąd nie znałam tej marki, zachęca entuzjastycznymi opiniami o tej nowości, postanowiłam spróbować. Mój wybór padł na olejek o zapachu mango.
Egzotyczny zapach urzekł mnie jeszcze w sklepie. Według etykiety jest to wszechstronny olejek upiększający, który może być stosowany do pielęgnowania twarzy, ciała i włosów.

Ja testowałam go głównie na twarzy, ponieważ podczas słonecznego lata (i tuż po nim) skóra wymagała nawilżenia. I rzeczywiście, mieszanka naturalnych olejków o lekkiej konsystencji bardzo dobrze nawilża i pielęgnuje skórę. Wbrew moim obawom, olejek nie zatykał porów i pozwalał skórze oddychać. Do tego jest bardzo wydajny, a w ostatecznym rozrachunku jest wart swojej ceny (ok. 39 zł). Jak dla mnie ma jednak jedną wadę; jest zbyt tłusty by stosować go w ciągu dnia. Dlatego używam go na noc.